niedziela, 7 listopada 2010

20.

Kiedyś najbardziej lubiła kokardy i pozwalała mi czesać swoje loki udając, ze jej nie ciągnie i nie boli, kiedy ja to robię, siostrzanymi, dorosłymi dłońmi pełnymi miłości. Kokardy były wielkie i przyczepione do spinek. Nazywała je kocie. Co to za nazwa dla lansu z poprzedniej epoki - a przecież królowały nam wtedy wspaniałe lata '90 i małe sklepiki na rogu, za rogiem, w piwnicy.

Czasami wydaje mi się, ze pamiętam jej chrzest i że bawiła się długopisem i zlewam to w historię lata w Zagnańsku, przejazdu kolejowego i herbatki granulowanej jedzonej łyżką. Ukradkiem.Znam trochę historii zapisanych w zdjęciach. I wiele słów słyszanych zapamiętałam. Jestem od zawsze zupełnie najstarszą siostrą na świecie i być może jest to nasza cecha wspólna. Może nawet jedyna z tych cech bardziej szczegółowych niż - kobieta, wrażliwa, blabla.

Kiedyś nosiła na głowie czerwone wiaderko, dziś paznokcie ma różowe. Nawet. Jeżeli uznać, że Strażak Sam naprawdę jest kozakiem, to od dziewiętnastu już lat wierna jest ideałowi. Weź to obczaj - burza włosów i chwiejne, zamaszyste gesty.(te burze włosów każdy zna przy ustach dłoni chwiejny gest) Zamorduje spojrzeniem - spojrzeniem utuli. Tworzy, pije, śmieje się i chodzi. Nie wiadomo czemu zawsze z zamkniętymi jakoś drzwiami. Tylko płótno wie, co ona tam ma. Płótno plotkuje w nieznanych językach sztuki, miłości i żelatyny. Między tym, co można, tym, co trzeba, a tym, czego nie wolno zazwyczaj plącze się ona w zeznaniach i oddaje swój głos innym głosom.

im ciszej tym głośniej.
im gorzej tym niegrzeczniej.

od tygodnia pala fajkę, bo wybrałam jej maksimum lansu przy minimum smoły w płucach. Nie wiem, czy rozumie, że ma się nie zaciągać. 

Osobowość twórcza zaciąga się życiem. 

klnie, pije, gardzi. kocha, lubi, szanuje. 
zupełnie najmłodsza, tak szybko dorosła. 

Pedal boys!

An' I don't give a damn
'Bout my reputation
The world's in trouble
There's no communication
An' everyone can say
What they want to say
It never gets better anyway
So why should I care
'Bout a bad reputation anyway
Oh no, not me

lubię, kiedy mięknie nagle i mówi do mnie zdrobniale. Zazwyczaj wtedy wspominamy dzieciństwo i piosenkę zwaną "jesteśmy przyjacielami". Tytuł tego zdumiewającego utworui, dodajmy, całkowicie pokrywa się z  jego tekstem. Melodia naleciałością jest anglosaską, poproś na imprezie - na pewno zawyjemy, tak jak wtedy w łóżku, po weselu cioci Lili i Dareckiego, kiedy dorośli wciąż jeszcze lulali się w tańcu, ananasach i wódeczce z wstążeczką. Był tam jakiś pan w białych spodniach i dywan na ścianie z życzeniami, czy nie? A ciocia była najpiękniejszą księżniczką. Byłam wtedy dorosła, a ona jak zawsze była moją małą Myszką. I spałyśmy w majtkach, w pokoju cioci Mery, no i stworzyłyśmy arcydzieło. 

z nią to konie można kraść i może kiedyś odnajdę klucz do jej głowy. Choć wcale nie taka jest sprzeczna jak myśli. Sprzeczności przechodzą wraz z dotykaniem żyć i stają się naturalnymi dysonansami, świeżą myślą po kacu, niczym takim specjalnym. W naturze są sprzeczności, lato, zima, kosmos się trzyma na sprzecznościach, niebo i piekło, ogień i woda, przód i tył, rewers-awers-orzeł-reszka-myszka i kiszka. 

I don't give a damn 'bout my reputation
You're living in the past it's a new generation
A girl can do what she wants to do and that's
What I'm gonna do
An' I don't give a damn ' bout my bad reputation

I to prawda, że za dużo jest skurwysynów i dziwkarzy, za dużo nieudanych małżeństw, od cholery niewydarzonych emocjonalnie postaci z groteskowych rodzin. Więc sama rezygnuje i w mesjanizmie siostrzanym zanurzona może mi przetestować faceta, czy oby na pewno jest sensowny i czy ma jaja i czy pasuje na romantyczne eskapady w taksówkach, w poprzek czasu, przez neony miasta stołecznego Warszawa, aż po klatkę schodową. A ja wcale nie jestem zazdrosna.
jessss. 

i jutro, pojutrze, rano, w południe chodźmy na szejka czekoladowego, grycana i czekoladę - spiżarnia wiewiórki uchyla już drzwi. A potem, w końcu pokonam kaca mojego i czarodziejka gorzałka zaczaruje. 

pod rączkę i dookoła dookoła. 
od trzeźwości do miłości i z powrotem.