sobota, 14 sierpnia 2010

jesteśmy stąd.

Kawałek pRO odwiedził Bałkany. Zrobił to spontanicznie i z wdziękiem, tak jak powinno być. Eksploracja z natury jest zamaszysta, szeroko zakrojona i odważna.
Mamy czas. Tam byłyśmy stamtąd. Żyć życiem Kobiety w pełni sił, w pełni mocy i z wiarą w szczęście. Mam szczęście. Mamy więcej szczęścia niż rozumu. Kiedy temperatura przekracza 40 stopni i wyraźnie odczuwa się „gutten morgen” jako znak, że wyglądamy na Niemki. Ratunku, pewnie takie z obrazka, z obiegu, z masowego obiegu stereotypu.
Boże, jesteśmy piękne. Gorące, spocone, bez makijażu, w ubraniach najlżejszych, a nie, że jakiś super. Stajemy się sobą, w obliczu upału, w obliczu mężczyzn, w obliczu walk ze strachem, z przewodnikiem czy klimatyzacją. Rany, stajemy na nogi i wszystko się udaje. Wstajemy rano i mamy taką moc.
Rzekłabym, że Czarnogóra wyzwoliła z nas nas. Potrzebujemy wyzwań, kochamy wygrywać. Są postanowienia, które można przywieść tylko z południa. Należy mieć wyjebane. Żyć jak tam – powolniej, zatrzymać się i porozmawiać, pojechać okrężną drogą, żeby kogoś gdzieś zawieść. Zatrzymać autobus i zapalić papierosa.
Przejechać 200 kilometrów dla towarzystwa.
Uśmiechać się bez powodu. Okazywać emocje.
Siła, która w nas była to siła eksploracji, piękna krajobrazu i ludzi, nagłe spotkanie tylu mężczyzn. Na południu Czarnogóry w kawiarniach siedzą mężczyźni i patrzą. Wielka obczajka, wielkie polowania, żadnych nieprzyjemności. Otwarta gra. Czekoladowość ciał to nie wszystko. Liczy się też ten testosteron, hormon w zaniku, poszukiwany, pożądany i prawdziwy w swej czystej formie. Podryw dla podrywu, sympatia dla sympatii. Randka dla randki. Nawet w rozmowie nie musi przeszkadzać nieznajomość żadnego języka wspólnego.
Trzeba mieć wyjebane. Pojechać do Albanii i nie przejmować się, że przewodnik mówi – idiotko zginiesz. Myślę, że był impotentem, albo prostym bucem, lubił zarabiać i psuć ludziom wakacje.
Łapać stopa w centrum miasta – na plaże. Iść się kąpać z kierowcą autostopu, potem wpaść do niego na herbatę i ostatecznie wracać w nocy, dwie godziny raptem, ścinając zakręty na serpentynach, wyprzedzając na trzeciego. Huczy w uszach red hot chilli pepers i wiesz, że nie zdołasz się przed śmiercią pomodlić, bo nie słychać myśli. Boże. Złapać na stopa dwa skutery i jechać o zmierzchu spod granicy albańskiej. Jechać stopem ze śmieciarzami. Dowiedzieć się od Serba z Belgradu, że Komorowski został prezydentem. Robić zdjęcia pięknym mężczyznom, otwarcie. Pokonywać siebie.
Czy w normalnym życiu też Ci się tak zawsze wszystko udaje, zapytała mnie Gzu, kiedy po wystąpieniu w albańskim filmie dokumentalnym weszłyśmy z ekipą na zamek zwiedzając ruiny za darmo, grałyśmy wszak turystki.. Nie. No właśnie.
Prawda jest inna – eksploracja to jest życie, wszystko inne to tylko czekanie na eksplorację.
Jesteśmy silne i piękne. Umiemy znieść 38 godzin w autokarze, umiemy żyć z ludźmi i czujemy, że dziś znowu spotka nas coś dobrego.
Bronię się przed myślą, że chcę żyć jak mężczyzna z południa. Staram się nie współczuć muzułmance, która stoi w skwarze na brzegu i patrzy na kąpiącego się męża i synka. Jest od nas młodsza, nie usiądzie w kawiarni. Jest egzotyczna i piękna. Wzruszająca i wdzięczna. Czy potrafię zrobić jej zdjęcie zupełnie obiektywnie? Za obiektywem stać, nie za sceną. Nie rozczulać się, nie podziwiać. Są szczęśliwi, ona stoi na brzegu. Ma wyjebane na modę i na zachód, ma swoje życie wbrew naszym nurtom. Może stać wśród tych nagich ciał i czuć się dobrze. Na targu Albanki w chustach między serem, kurczakiem, a stosami warzyw. Czy nie jest tak, że mają wyjebane? Uśmiechają się do zdjęć, chowają i śmieją, częstują owocami, żartują z mężów. Mówią - sto tysięcy słów, mów, opowieści.
One pracują na plaży. Piętnaście minut przepakowują samochód – do centrum jedziemy siedem. Prowadzi pewnie, trąbi jak każdy, rozmowa o folk popie. Trzeba zrobić prawko – twarde laski prowadzą.
PRO w dwuosobowym fragmencie dało radę wszystkiemu i wszystkim się zachwyciło. Czy można czuć się zdobywcą świata będąc zdobytym przez ludzi, miejsca i świat? Czy można w tydzień odzyskać tyle wiary w ludzi i w siebie? Czy można tyle skolekcjonować przeżyć i emocji, tak intensywnie istnieć, tak przeżyć jakiś ważny czas nie będąc Kobietą?
Szpaciren, koffen, Dzięki Ci Boże, burek sa sirom i sens zupełnie nowych miejsc.
PRO!