niedziela, 12 września 2010

Z testosteronem jest tak, jak z cholesterolem.

Nastąpiło to, co nastąpić miało. Pisia za radą przewidującego wszystko Pana Zalewskiego urządziła piknik w środę. Dnia tego bowiem, miało świecić słońce – i świeciło. Bo Pisia lubi mieć gości i goście to czują, kiedy z włosem rozwianym i zgrabnymi nogami się krząta i pamięta o wszystkim i dogadza, ugaszcza, promieniuje.
Po dwóch dniach kaca, w biegu, przed wyjazdem, po powrocie, pRO się spotkało i wybuchło miłością własną. Płaszczyk – szyk Grr, który zawdzięczamy stylowemu dziełu Inditex Group, zrobił szał, choć w sposób oczywisty nie tak wielki jak – placuszki z dyni, pieczywo czosnkowe, ciasto ze śliwkami, ciasto w panią zebrę, winogronka, piwo śliwkowe (nie dla tych, którzy po dwóch dniach kaca), chipsy jedne i chipsy drugie – jedyne w swoim rodzaju, nieco używane przez Gzuba, ale za to pełne niespodzianek. Kto powiedział, że do chipsów nie można podejść jak do cukierków? Mieszanka krakowska od lat robi szał, kolejne pokolenie częstuje nią klasę w dzień swych urodzin. Jestem absolutnie za mieszaniem używanych chipsów.
Gdybym miała powiedzieć, jak to jest z pRO na pikniku w Holiłód to bym powiedziała – tak, że można ukoić nerwy i wiele dowiedzieć się o świecie.  Pogoda też była skomplikowana – trzeba było przesuwać się ze stołem na słońce. I wiatr był jesienny i pokój Pisi wciąż tak samo różowy (klasyka stylu pink&white).
Oglądam właśnie ostatni nieobejrzany fragment Seksu w wielkim mieście.  Bo Pisia też pokochała, też miłością późną i intensywną, więc się podzieliła z checzem częścią drugą filmu. I będę chyba musiała zacząć od początku, bo znowu potrzebuję wsparć i happy endu. Po trzech pierwszych dźwiękach czuję znów koszmarne, ciężkie powietrze wiosny. Pierwszych wiosennych końców świata, odrobinę innych niż końce świata zimowe, niż końce świata jesienne i zupełnie inne niż te letnie, codzienne końce świata ciągnące się aż do jesieni.  Przyjaciółki z Manhattanu przypominają mi, w czym mnie pocieszały. „Żydowskie prawo?”. Zabawne, że mowa jest o żydowskim prawie i zdradzie.

(Oskarżam Cię o łez strumienie, osamotnienie, zdradę i gniew)

Jest we mnie wiele świeżych myśli, po pikniku w Holiłód  nawet KULmixTURA praska z Kayhą i Zakąskami na koniec, wydaje mi się koniecznym punktem, może nie resetu, ale punktem nowych spojrzeń. Weźmy więc ten cholerny testosteron.

Jest cholesterol dobry i zły, jest też takie rozróżnienie jeśli chodzi o podstawowy męski steroidowy hormon płciowy należący do androgenów. Nie ma w tym nic dziwnego, patrząc na zależność – cywilizacja – choroby układu krążenia, widać wyraźnie, że z testosteronem sprawa ma się analogicznie i jest to zupełnie zrozumiałe. Muszę więc z przykrością stwierdzić, że diagnoza o zaniku testosteronu była zła. Współczesnemu mężczyźnie (przez grzeczność wciąż używam tej nazwy) brakuje dobrego testosteronu. Dlatego mężczyźni giną. Dlatego mężczyźni marnieją. Dlatego nie ma rycerzy, ani nawet kozaków, a już na pewno nie ma książąt z bajki. Dlatego też zapewne mnożą się suki, ale o tym kiedy indziej.
Zły testosteron osadza się w naczyniach krwionośnych i powoduje napięcie, którego słabe męskie ciało, nie może znieść. Szczególnie odczuwają to  lędźwie. Często też zwał testosteronowy blokuje przepływ impulsów między neuronami, co objawia się chronicznym zanikiem połączenia między czynem, a mózgiem, czynem, a słowem, mózgiem a słowem, a także między fallusem, a mózgiem, słowem, myślą, a nawet uczuciem. Zły testosteron kieruje siłą, nie miłością. Miłość w ogóle pozostaje nazwą, prezentem (tanim, drogim, jakimkolwiek, a czasem nawet kwiatkiem) i życiem sterowanym przyjemnością.

(Oskarżam Cię o łez strumienie, osamotnienie, zdradę i gniew)

Problemy z cholesterolem są diagnozowane, wywołane choroby leczone. Trzeba pilnować diety, przyjmować leki,  żyć aktywnie, dbać o serce. Zły testosteron wciąż nie został zdiagnozowany, kultura myli go z męskością, kobiety z namiętnym uniesieniem, matki w cichości serc wolą, żeby ruchał, niż żeby się bił. Ojcowie, bracia, przyjaciele wspierani przez LOGO, CKM, YouTub, piwko, wódeczkę w męskim gronie, tudzież przez własne kompleksy sytuują kobiety, jak gadżety w Smarcie – cycki między BMW X1, a Lorusem RF829CX9 z chronografem, datownikiem, precyzyjnym stoperem (dokładność do 1/20 s) oraz tachymetrem. Spod rozdartej szmatki okrywającej ewentualne majtki wystaje przenośny odtwarzacz blu-ray. Wszystko to w miłej knajpce, w niemiłej, ale modnej knajpce, lub w jedynej knajpce w okolicy. Wszystko to w kiblu, na balkonie, w kinie, na Nowym Świecie, na Muranowie, albo na Inżynierskiej.

(To przez Ciebie On wraca do domu nad ranem, 


wierząc w jedno przepraszam za tysiąc swych głupstw )



Kiedyś powiedziałam kochanemu mężczyźnie, że potrzebuję jego siły, Kiedyś szukałam tej siły w nim. Minęło parę lat i wiem, że najwięcej siły jest w kobiecie.  Że z całego zasobu cech męskich mężczyźni pozostali  brutalni i spragnieni kobiet. Do swojego złego testosteronu dołożyli przewrażliwienie (mylone z wrażliwością), wydelikacenie (mylone z delikatnością), rozwydrzenie (mylone z wolnością). W ten sposób powstał mężczyzna nowoczesny, jako twór pośredni, między kobietą, a mężczyzną. Ten ktoś, kogo pytałam powiedział – ja się cieszę, że mężczyźni są mniej męscy – żyjemy w najspokojniejszych czasach ever.
S-p-o-k-o-j-n-o-ś-ć  k-o-b-e-t-y (?)

 (To przez Ciebie jej płacz nocą słyszę zza ściany, 

gdy mu dłoń ściskasz w pięść, co opada na stół )








Można być z kimś, spać z kimś, jeść z kimś, pić z kimś, kąpać się z kimś i się nie czuć bezpiecznie. 
Można czekać, aż zawalczy. Nie zawalczy. Ucieknie.
Miliony powtarzających się historii, kolejne, te same przeżycia, z nowymi łzami, nowe bohaterki i zły testosteron.

Nie, że każdy. Ojciec mój własny przykładem jest kozaka i idealnego stężenia testosteronu. Moja mama mówi, że takiego drugiego to nie ma. Więc wprowadzam w życie program uświadamiający – bo nic tak nie wyleczy, jak świadomość choroby, nic tak nie uświadomi choroby jak pragnienie miłości. Jakkolwiek źle to brzmi, to jednak wolę napisać coś niesmacznego niż do końca życia szarpać się z Piotrusiami Panami, seksoholikami, luzerami, alkoholikami, pierdołami czy też ludźmi z fiutem, mózgiem, ciałem, ale bez charakteru.  (a czasem to wszystko tkwi w jednym..)

Ile pijanych kobiet na krawężniku, powie w najbliższy weekend panu policjantowi – jestem tylko tak strasznie nieszczęśliwa i spróbuje pogłaskać go po nodze jak psa, bo pies wierny jest, obronny, przyjacielski i dzielny. Bo ma charakter i szczere spojrzenie.

„Jemy bez przerwy i do końca, wtedy jak któraś dalej będzie chciała jeść, to jej nie będzie głupio..”
pRO!