Minęło wiele lat odkąd żyłam życiem od rzeki do rzeki. Są miłości, które rodzą się dziwnych okolicznościach i nie zawsze dobrze się kończą. Miłość do rzek wpada do morza. Morze przynajmniej jest słone, co daje nadzieję na utrzymanie świeżości i życie. Nie bez przyczyny trzeba nam być solą ziemi. Solą morza.
Ponad dwa lata nie byłam nad samym brzegiem rzeki. Skąd w kobiecie takiej jak ja potrzeba ciągłych wyparć i zmian. A potem powroty tak cieszą: Warszawa jest rzecznym miastem, Praga ma rzeki w bród. I cały dzień, zupełnie bez przerwy, świeci Słońce.
fot. Anna Maria Sobocińska
Nadwiślański brzeg, od strony Pragi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz